20 lipca 2022

TooFruit i Wszawy Problem

Z wszami w swoim życiu miałam do czynienia raz, znaczy sama byłam ich posiadaczką. Przywiozłam sobie żywe pamiątki z kolonii, a że lubię się dzielić, poczęstowałam nimi i moich rodziców. Czasy to były zamierzchłe i najpopularniejszą metodą walki było ocet. Do dziś pamiętam uszczęśliwioną minę mojego ojca siedzącego w turbanie, pod którym nasączona wata z octem miała działać destrukcyjnie na żyjątka. W domu waliło octem na potęgę przez dobrych kilkanaście dni, sam śmierdzieliśmy octem jeszcze przez jakiś czas. Bardzo długo ocet kojarzył mi się z wszami i nie znosiłam jego zapachu. To był szczęśliwe mój jedyny bezpośredni kontakt z tymi żyjątkami. 

Niestety pośrednio stykałam się i stykam z nimi co czas jakiś. Oczywiście zaczęło się od przedszkola. Kiedy syn mój jedyny i najmilejszy poszedł do owego przybytku, przeżyłam przynajmniej cztery fale wszawicy. To samo było przy córce. Łudziłam się, że może w szkole to się skończy, ale nie. Najczęściej po wakacjach lub feriach pojawia się wiadomość na dzienniku, że właśnie oto w szkole zaczęła się hodowla i proszą o zwrócenie uwagi, czy dzięcie nie ma na sobie jakiś gości. 

Wiem, że problem ten nie dotyczy tylko mnie. Co jakiś czas pojawiają się pytania od Was czy czasem nie znam czegoś wspomagającego wysiedlenie nowych lokatorów.


Długo męczyłam bułę wszelkim producentom i dystrybutorom kosmetyków, żeby coś takiego zrobili/znaleźli. Najlepiej gdyby to było coś na wszy, ale i coś, co miałby je odstraszać. No i w końcu Paweł, właściciel Betteralnd dał się namówić. 

Tak oto od dobrego roku na rynku mamy coś na niechcianych lokatorów i przeciw nim, mowa oczywiście o linii kosmetyków marki TooFruit na wszy. Analiza tej linii jest na blogu o TUTAJ

 

W ramach współpracy z Betterland postanawiałam wypróbować tę linię na sucho. Udaje nam się żyć bez dodatkowych lokatorów na gapę, więc czy na nie działa nie umiem powiedzieć, mogę za to powiedzieć, jak się użytkuje owe kosmetyki. 

Zacznę od tego, do którego moje serce bije najbardziej, czyli 


🍋 Toofruit Spray odstraszający wszy dla dzieci

 

Tak, myślę o nim jako o moim wybawcy czymś, co ma sprawić, że nigdy, ale to nigdy nie spotkam się już osobiście z wszami. Wizualizuję sobie, że codziennie rano przed pójściem do szkoły moje dziecięcia będą pryskały sobie tym "szprajem" głowy i wszy będą je omijać szerokim łukiem. 

 

To, co budziło moje największe obawy, to zapach. Zanim poznałam ten produkt, sądziłam, że dzieci me będą "pachnieć" octem. No sorry, ale tego bym nie zniosła. Na szczęście tak nie jest. 

 

Nie będę oszukiwać, że tego octu to tu wcale nie czuć, ja go czuję. Ale ... jest to zapach bardzo subtelny, prawie niewyczuwalny. Poza tym czuć jeszcze cytrynę i chyba jabłko, ale takie słodkie. Zapach trzyma się blisko włosów, nie rozsiewa się wokoło. 

Nie widzę, żadnego problemu, żeby spryskiwać się tym codziennie. Podajnik daje bardzo fajną mgiełkę. Po spryskaniu włosy nie robią się lepkie czy tłuste. 

Zostało mi jakieś 3/4 opakowania i od września startujemy 😉.

 

🍋 Toofruit Ocet do włosów na wszy dla dzieci

 

Ooooo tak, po otworzeniu opakowania i powąchaniu wróciły wspomnienia. Łezka z oku się nie zakręciła, za to dreszcz przeszedł. 

 

Ocet pachnie octem i tu znowu muszę dodać ale ... nie jest to taki "czysty" ocet. Zapach jest podbity czymś przyjemnie owocowym, jest moim zdaniem bardziej znośny i bardziej akceptowalny, przynajmniej dla mojego nosa. 

 

Tu producent zaleca nanieść ocet na 2-3 minut, a potem spłukać, ja naniosłam go na 5 minut. Zapach trzyma się na włosach, ale nie jest wybitnie intensywny, w zasadzie w połowie dnia praktycznie nie był już wyczywalny - rano wykonywałam test. 

 

W porównaniu z tym co ja mam w pamięci, to cudownie pachnący ocet 😀.


🍋 Toofruit Maska z naturalnymi olejkami na wszy dla dzieci tłumi unieruchamia i ułatwia wyczesywanie 

 

No i na koniec nadchodzi nowoczesność, tak naprawdę dopiero kiedy zaczęłam się przyglądać produktom na wszy, dowiedziałam się, że przede wszystkim pozbywa się ich przez unieruchamianie i "przyduszanie" w olejach, masłach, czy silikonach. 

Tu właśnie mamy takiego unieruchamiacza o całkowicie naturalnym składzie. To tłuste mazidło, pachnące trochę kokosem. Ciężko jest zmyć z włosów, dlatego pokładam w nim nadzieję, że sukces może przynosić. 

Najlepiej nałożyć jest ową maskę na noc, pod czepek i kisić tak nieproszonych gości podczas snu. Rano wyczesać co się da, umyć głowę, najlepiej dwa razy i mieć nadzieję, na sukces, przynajmniej częściowy. 


Kochani, drapiąc się nieustannie w głowę, życzę Wam, żebyście nie musieli korzystać z tych produktów. No może spreja sobie zapobiegawczo nabywajcie.


Wszystkie te rzeczy oczywiście nabędziecie w Betterland, a konkretnie TUTAJ




2 komentarze:

  1. Może warto pokusić się w tym miejscu o komentarz. Samo unieruchomienie, uduszenie wszy nie przyniesie sukcesu, wsza żyjąca we włosach znosi jaja (gnidy), których nie da się usunąć szamponami, octem itp. Należy je wyczesać lecz nie grzebykiem dołączonym do najróżniejszych szamponów lecz specjalistycznym grzebieniem. Jest to jedyna metoda na skuteczne pozbycie się wszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w pełni się z tym zgadzam. Niestety miałam przyjemność walki z tym dziadostwem u siebie i córki. Obie mamy włosy bardzo gęste. Super sprawdza się olejowanie (olej/oliwa/cokolwiek tłustego) z olejkiem z rozmarynu. Wybija co się da. Ale potem trzeba wyczesać metalowym grzebieniem na wszy. Jest taki jeden, niezawodny i serio sprawdza się rewelacyjnie. Bez wyczesywania cała ta zabawa nie ma sensu.

      Usuń

Dziękuję za komentarz
Jeżeli podajesz skład kosmetyku podaj jego nazwę i producenta
Analizuję TYLKO kosmetyki dla kobiet w ciąży i dzieci
Zanim zadasz pytanie sprawdź czy ktoś już o to nie pytał, używaj również wyszukiwarki blogowej.

Przycisk Whatsapp działa tylko na urządzeniach mobilnych

Wpisz słowo i wciśnij enter, żeby wyszukać