19 lipca 2022

Suntribe, letnie wspaniałości nie tylko na lato!!

Dziś na blogu nowa marka Suntribe, nie przeczę, jest dość specyficzna, nazwałabym ją chyba nawet „specjalistyczną”. Kiedy przedstawiciel marki zgłosił się do mnie z propozycją współpracy, nie do końca wiedziałam, co robić. Produkty, jakie są w ofercie Suntribe, moim zdaniem skierowane są głównie do osób uprawiających sporty typu windsurfing, czy wspinaczka górska. Jednak po zapoznaniu się z nimi bliżej myślę, że i „zwykli ludzie” znajdą tu coś dla siebie.
No i marka jest naturalna, w dużej mierze wegańska i w duchu zero waste.

☀ Suntribe, Wegańskie Masło do Ciała


Butyrospermum Parkii (Shea) Butter°, Cocos Nucifera (Coconut) Oil°, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil° Theobroma Cacao Seed Butter°, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil°

W składzie mamy masło shea, które działa natłuszczająco, wygładzająco, kojąco i regenerująco, po nim mamy olej kokosowy, czyli emolient działający natłuszcająco, wygładzająco i zmiękczająco, kolejny jest olej arganowy, który ma działanie natłuszczające, regenerujące, odżywcze, uelastyczniające, następne jest masło kakaowe, które także działa natłuszczająco, po nim mamy olej jojoba, który ma działanie łagodzące, kojące, oczywiście natłuszczające.

Mam jakiś sentyment w stosunku do tego masła. Przypomina mi ono produkt, który używałam będąc w ciąży z moim synem. Temten produkt był bardziej puszysty, ale działał dokładnie tak samo. Na pewno pachniało tak samo - czekoladą i lekko kokosem. Jest to całkiem miękkie masło, które rozpuszcza się pod wpływem ciepła skóry. Wmasowuje się bardzo przyjemnie w skórę. Bardzo dobrze natłuszcza i uelastycznia skórę. Jak wszystkie produkty, które są masłami lub olejami niezawierającymi wody, polecam stosować go na wilgotną skórę. 

Takie produkty są bardzo wydajne, wystarcza ich odrobina, a efekt natłuszczenia, zmiękczenia i odżywienia skóry jest bardzo szybko widoczny. 

Dzięki prostemu składowi i braku dodatkowych składników zapachowych to masło powinno sprawdzić się znakomicie przy zmianach atopowych. Nałożony grubszą warstwą świetnie zabezpieczy skórę przed przesuszaniem. 

To bardzo fajny kosmetyk, prosty w składzie, ale robiący co należy, czyli dbający o skórę! 

Masło możecie kupić TUTAJ

☀ Suntribe, Radical Moisture Hemp Lip Balm


Cannabis Sativa (Hemp) Seed Oil°, Myrica Pubescens Fruit Wax, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax°, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter°, Cocos Nucifera (Coconut) Oil°, Tocopherol (Vitamin E), Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil°, Mentha Spicata (Peppermint) Oil°, Linalool°°, Limonene°°, Geraniol°°.

W składzie mamy olej konopny, który działa regenerująco, antyoksydacyjne, łagodząco, kojąco i odżywczo, po nim mamy dwa woski, które poza działaniem konsystencjotwórczym działają natłuszczająco i filmotwórczo, po nich jest masło shea o działaniu natłuszczającym, kojącym, regenerującym, po nim mamy olej kokosowy, czyli kolejny emolient o właściwościach natłuszczających, uelastyczniających i filmotwórczych. Na koniec dodano witaminę E, czyli antyoksydant i olejki eteryczne z lawendy i miętowy. Skład jest bardzo fajny.

To chyba mój ulubiony produkt tej marki. Patrząc po tym jak często go używam, a w zasadzie, że nie rozstaje się z nim wcale, to można by pomyśleć, że jestem od niego uzależniona. Jest to przyjemny, tłusty stick do ust, pachnący ziołami.

Znakomicie regeneruje usta, koi i przynosi ulgę kiedy są spierzchnięte. Kilka użyć w ciągu dnia i problem pieczenia warg znika. Można też spokojnie zapomnieć o suchych skórkach na ustach.
Przez swoją tłustość produkt ten lekko „wychodzi” poza kontur ust po nałożeniu, ale nie ucieka na brodę i nie daje wrażenia otłuszczenia połowy twarzy. Ba, powiedziałabym, że przy jego działaniu nawet gdyby taki mi robił i tak bym go używała. To jedna z lepszych pomadek pielęgnacyjnych, a raczej ratujących usta jakie znam. Jest absolutnie cudowny!!!

Balsam możecie kupić TUTAJ


☀  Suntribe, Wegański Krem do Twarzy na Dzień SPF 20


Prunus Amygdalus Dulcis (Almond) Oil°, Oryza Sativa (Rice) Starch, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil°, Non-Nano Zinc Oxide, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter°, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, CI 77491, CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides), Tocopherol (Vitamin E from Sunflower Oil).

W składzie mamy olej ze słodkich migdałów, czyli emolient o właściwościach natłuszczających, zmiękczających, wygładzających, kolejna jest skrobia ryżowa, ma ona właściwości matujące, absorpcyjne, ma również właściwości łagodzące, kojące, nawilżające, kolejny w składzie jest olej jojoba o właściwościach natłuszczających, zmiękczających, po nim mamy tlenek cynku, który jest tutaj filtrem przeciwsłonecznym, ma równie działanie matujące i ściągające, dalej jest masło shea, czyli kolejny emolient, który ma również działanie łagodzące i kojące. I to w zasadzie koniec składników aktywnych, sam koniec stanowią woski, które odpowiadają za konsystencję, barwniki odpowiadające za kolor i witamina E, która ma działanie antyoksydacyjne i przedłuża trwałość olejów i wosków. Skład jak na krem jest dość nietypowy, bo jest to krem na bazie olejów i nie mamy tu żadnego dodatku wody.

Przyznaję, że nie spodziewałam się, że krem ten może mi się spodobać. Naprawdę bardzo rzadko używam czegoś podobnego. Jest to produkt dość specyficzny. Jestem zaskoczona, ale krem naprawdę mi się podoba. 

Jest to produkt gęsty, bardzo gęsty praktycznie pastowaty. Ma ładny beżowy kolor, i na mojej jasnej cerze zachowuje się jak krem tonujący, czyli lekko wyrównuje koloryt skóry. Ja widać po składzie to produkt tłusty, nie ma w składzie wody, zostawia tłustą błyszczącą warstwę. Warstwa owa daje się zmatowić, choć jeżeli puder nie jest bardzo matujący, to tłustość w ciągu dnia potrafi wyjść.
 

To, za co lubię ten krem to jego działanie natłuszczające. Pozwalał mi on na wyglądanie jak człowiek, kiedy miałam rzuty AZS. Całkiem nieźle maskował zaczerwienienia, natłuszczał i łagodził świąd. Oczywiście błyszczałam się w ciągu dnia, ale nie miałam potrzeby dokładać kremów pielęgnacyjnych, bo skóra się nie wysuszała i nie czułam żadnego ściągnięcia. 


Myślę, że z tego kremu będą zadowolone przede wszystkim osoby z suchą skórą. Jest to produkt, jak pisałam dość specyficzny. Jeżeli nie lubicie tłustych konsystencji, to raczej się Wam nie spodoba. 


Krem możecie kupić TUTAJ

☀ Suntribe, Wegański balsam po Opalaniu After Sun Balm Eucalyptus & Jojoba


Butyrospermum Parkii (Shea) Butter°, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil°, Calophyllum Inophyllum (Tamanu) Seed Oil°, Eucalyptus Globulus (Eucalyptus) Leaf Oil°, Mentha Piperita (Peppermint) Oil°, Limonene°°, Linalool°°

Bazą tego balsamu jest masło shea, które oczywiście jest emolientem, ma działanie natłuszczające, wygładzające, zmiękczające, ale również łagodzące, regenerujące i kojące, po nim mamy olej jojoba, który działa natłuszczająco, zmiękczająco i wygładzająco, kolejny jest olej tanamu który poza natłuszczaniem ma również działanie regenerujące, antyoksydacyjne, antybakteryjne, łagodzące i wzmacniające. Na koniec dodano jeszcze olejki eukaliptusowy i miętowy. Skład jest bardzo prosty i to mi się podoba. 

 

Balsam, choć ja nazwałabym go raczej masłem. Jest dość twardy, pod wpływem ciepła skóry zmienia się w olejek. Pachnie bardziej miętą niż eukaliptusem, jest to zapach taki bardziej ziołowy, trochę jak w sklepie zielarskim. Rozprowadza się na skórze bardzo fajnie, oczywiście polecam wmasowywać go w mokrą skórę. Produkt ma właściwości chłodzące. Po wsmarowaniu go w skórę, przez dłuższy czas czuć na skórze przyjemnie chłodzenie. Faktycznie balsam bardzo dobry na skórę po opalaniu. Działa natłuszczająco, regenerująco i do tego chłodząco.  


Po jego użyciu czuć przyjemnie odprężenie. Skóra jest miękka i gładka. 

 

Jeżeli szukacie balsamu po opalaniu, a wiem, że tak, bo co chwilę dostaję o takie produkty pytania, to proszę oto macie znakomitą rzecz!


Balsam możecie kupić TUTAJ

☀ Suntribe, Zinc Sun Stick SPF 30 i Suntribe, Mini Zinc Sunscreens Face & Sport SPF 30


Cocos Nucifera (Coconut) Oil°, Cera Alba (Beeswax)°, Non-Nano Zinc Oxide. Natural colourants: Theobroma Cacao Seed Powder° (Mud Tint), Iron Oxide (Retro Red), Ultramarine (Ocean Blue). °Organic

Bazą jest olej kokosowy o działaniu natłuszczającym zmiękczającym, do niego dodano wosk pszczeli, który odpowiada z konsystencję, no i na koniec dodano tlenek cynku, który jest filtrem przeciwsłonecznym i w zależności od koloru naszego sticku bądź filtra dodano odpowiedni barwnik. Jak widać, skład jest najprostszy z możliwych. 

 

W przypadku tego produktu w zasadzie mam najmniej do napisania. Nie używam go zgodnie z przeznaczeniem, czyli nie smaruję nim miejsc wrażliwych, to dla mnie są róże do policzków. Przede wszystkim wtedy kiedy używam filtrów mineralnych na twarz, żeby dodać sobie życia lecę z tymi produktami. Nie widzę między nimi różnicy, oba trzeba lekko rozgrzać pod palcami, a potem taką pastowatą maź wklepuję w policzki. Daje to u mnie bardzo naturalny i delikatny efekt. Po przypudrowaniu owe "róże" trzymają się praktycznie cały dzień. Ponieważ nie używam ich zgodnie z przeznaczeniem, nie umiem powiedzieć, jak zachowują się jako filtry. 

Natomiast, jeżeli jesteście wielkimi bladziochami i poszukujecie róży w kremie to to może być dla Was rozwiązanie. Kolor jest naprawdę bardzo naturalny i wdzięczny.

Sztyft możecie kupić TUTAJ

Krem możecie kupić TUTAJ

 

tak

tak

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz
Jeżeli podajesz skład kosmetyku podaj jego nazwę i producenta
Analizuję TYLKO kosmetyki dla kobiet w ciąży i dzieci
Zanim zadasz pytanie sprawdź czy ktoś już o to nie pytał, używaj również wyszukiwarki blogowej.

Przycisk Whatsapp działa tylko na urządzeniach mobilnych

Wpisz słowo i wciśnij enter, żeby wyszukać