W składzie jest ciekawie, bo mamy olej z nasion szałwii hiszpańskiej, który ma właściwości gojące, przeciwzmarszczkowe, ujędrniające, olej z nasion pasiflory, który ma właściwości wygładzające, łagodzące i kojące, ekstrakt z zielonego kawioru o właściwościach nawilżających i odżywczych, wyciąg z kory albicji jedwabistej, o właściwościach przeciwzapalanych, wygładzających, przeciwzmarszczkowych. Jest fajowo.
Krem ma dziwną konsystencję, no nie ma co ukrywać. Niby ma być puszysty, a nie jest. Ma dość zbitą konsystencję i jeżeli jesteście nauczone/nauczeni nabierać kosmetyk palcami to może być problem. Ja nabieram kremy szpatułkami i problemu z konsystencją nie mam. Przypomina ona galaretkę, która już za chwilę zastygnie na mur-beton 😉. Nie wiem, czy udało mi się to dobrze uchwycić na zdjęciu.
Bardzo bym chciała dobrze wam to pokazać, opisać, bo wydaje mi się, że to właśnie konsystencja stanowi problem dla wielu osób. To połączenie galaretki i dobrze zmrożonego masła.
Owa dziwna, zbita konsystencja rozsmarowywana delikatnie na skórze pod oczami, a następnie wklepana daje uczucie silnego nawodnienia, a po odparowaniu wody, zostaje bardzo delikatna tłusta warstwa. Skóra robi się bardzo miękka i lekko rozświetlona. Jest sprężysta i wygląda na wygładzoną.
Krem cudnie nawilża i natłuszcza. Sprawia, że skóra pod oczami wygląda bardzo dobrze, bez śladu suchości. Likwiduje suche placki po AZS jak marzenie. Dogaduje się znakomicie z korektorami pod oczami i pudrami. Nie daje wysuszyć skóry. To jest serio dziwny krem :), natłuszcza jak cięższe kalibry, ale jest bardzo lekki na skórze pod oczami.
Mimo tej dziwnej konsystencji dajcie mu szansę, bo naprawdę warto, to bardzo dobry krem jest!!
Krem pachnie. Na szczęście bardzo delikatnie i dość neutralnie - lekko pudrowo i zupełnie nie przeszkadzająco.
Jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę wspomnieć, a raczej, w której muszę coś wyjaśnić. W kilku miejscach przeczytałam, że ten krem po otworzeniu jest OK, ale po jakimś czasie zaczyna twardnieć. Mam dwa opakowania tego kremu - jedno dostałam od marki fluff, drugie kupiłam właśnie dlatego, że ten pierwszy krem "nie chciał" stwardnieć.
Po otwarciu pierwszego opakowania kremu i używaniu go przez jakieś dwa-trzy tygodnie odłożyłam go na jakiś czas. Krem nie stwardniał. Wróciłam do używania i tak przez około trzy tygodnie regularnie codziennie rano go używałam i także krem nie stwardniał. Dopiero kiedy pozbyłam się osłonki zabezpieczającej ze środka i tylko zakręcałam go zakrętką, krem zrobił się bardziej zbity, ale nadal dał się rozsmarować.
Drugie opakowanie otwarłam dwa miesiące temu i codziennie sprawdzam, czy coś się z nim dzieje i nic. No muszę przyznać, że jeszcze przy żadnym kremie taki eksperymentów nie robiłam 😁.
Kobiety w Ciąży TAK |
Mamy Karmiące TAK |
Używam od ponad miesiąca i również jestem zadowolona:)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :) Mam od niedawną Martinę Gebhardt i jej konsystencja w ogóle mi nie przeszkadza :) Mówisz, że ten krem pachnie, ale zapachu nie ma w składzie, więc to musi być kombinacja użytych składników jak mniemam.
OdpowiedzUsuńWolę uprzedzić, że mimo brak zapachu, krem jednak pachnie
UsuńSuper krem, polecam :)
OdpowiedzUsuńUżywam go i jest super, zostawia bardzo fajne uczucie, ale zaczynam się zastanawiać nad konsystencja, bo u mnie jest typowa kremowa, nie jak na zdjęciu��
OdpowiedzUsuńU mnie niestety podkreśla cienie i worki pod oczami bo nie wchłania się do matu. Skóra pod oczami jest nawilżona ale się błyszczy.
OdpowiedzUsuńJa mam od tego kremu uczulenie już po pierwszym użyciu. Wręcz spuchły mi oczy.
OdpowiedzUsuń