Na fali kolejnych pseudonaukowych rozważań dziwnych portali o tym, jak to wszystkie filtry przeciwsłoneczne są złe, szkodzą nam i trują, pojawiła się informacja, że można sobie zwykłymi olejami roślinnymi ratować życie, nie dać się wykorzystywać itp...
Memy, teraz również rolki i tik toki (ten wpis powstał w 2015!!! roku, głupich nie sieją, jak widać) o tym, jakie oleje mają jaką ochronę SPF krążą po całym internecie, przekazywane są jak mantra i objawienie z ust do ust, przyprawiając o bezsenność kolejne matki. Ja zaś jestem zalewana linkami i pytaniami, co o tym sądzę.
Niestety jestem również zalewana mailami z pytaniami, jak radzić sobie z poparzeniami posłonecznymi, bo ktoś właśnie używał tych olei zamiast kremu z filtrem. Przyznaję, że często włącza mi się opcja "Mała Mi" i mam ochotę napisać, żeby zwrócił się do sprzedawcy lub autora memu, który mu taki pomysł sprzedał.
Co więc sądzę o olejach używanych jako filtry?
No więc sądzę, że ktoś, kto sprzedaje oleje, postanowił zrobić sobie super reklamę, wykorzystać panikę, modę na oleje i bycie eko i próbuje zarobić krocie na kolejnej niewiedzy. Sądzę, że osoby polecające taki rodzaj ochrony przeciwsłonecznej bazują na sensacji i na tym chcą sobie zrobić zasięgi.
Ogólnie rzecz ujmując, żeby filtry działały muszą znajdować się na powierzchni skóry - czyli muszą posiadać "odpowiednią" lepkość, konsystencję i gęstość. Muszą wykazywać również odpowiednią absorpcję promieniowania. Co równie ważne muszą być nałożone w przepisowej ilości (zazwyczaj w sporej ilości), żeby odpowiednio chronić. I co także ważne owe filtry muszą być stabilne, czyli odpowiednio długo trzymać ochronę przeciwsłoneczną. TAK, tyle warunków muszą spełniać substancje chroniące przed promieniowaniem.
Zwykłe rozważania nienaukowe: oleje jednak częściowo się wchłaniają ( o ile można tak to nazwać), warstwa na skórze, jaką pozastawiają, jest bardzo mała, nie dają się nałożyć w większej ilości. Nie posiadają odpowiedniej absorpcji.
Rozważania naukowe:
- oleje mają ochronę SPF na poziomie 4-6 (nie wiadomo skąd ktoś wziął ochronę oleju z pestek malin na poziomie SPF 30-50* - chciałam zauważyć, jaki mamy tu rozstrzał 30-50, a może 80-100? )
- słynny olej z pestek malin zapewnia głównie ochronę przed promieniowaniem UVB
- w 2021 roku przeprowadzono badania rzeczywistej ochrony przed promieniowanie różnych olejów, olej z pestek malin ma ją na poziomie SPF 2,6!!! LINK do badań. Obrazek poniżej pochodzi z badań.
- pudry uzyskane z soków owocowych mają większy potencjał ochronny od olejów - LINK do badań
Proszę o rozsądek! Nie wkręcajcie się w spiskowe teorie dziejów.
ps.
Jeszcze jedno takie przemyślenie mnie naszło, jak to się mówi "na chłopski rozum" czy naprawdę myślicie, że koncerny kosmetyczne wywalałaby całą masę kasy na badania nad filtrami, gdyby mogły rozlać do butelek mieszankę kilku niedrogich olei i sprzedawać je za grubą kasę?
Czy wszystkie te firmy produkujące ekologiczne kosmetyki babrałby się w jakiś bielących maziach, zamiast sprzedawać ekologiczne olejki naturalne?
*ja trafiłam na źródło pochodzące od lekarza medycyny estetyczne.
Im mniej chemii tym lepiej. Jestem tego zdania i dlatego filtrów nie używam :P Ale ja też z dzieciakami się nie opalam, więc o poparzeniach słonecznych do tej pory mowy nie było :)
OdpowiedzUsuńMasz rację filtry z olei nie będą dość dobrze chronić, lepsze są (mniej szkodliwe dla organizmu) filtry mineralne. a co do pytania o koncerny farmaceutyczne i oleje to będą się bawić w badania bo to jest dla nich właśnie kasa, naturalnej substancji jaką jest olej nie opatentują i nie będą mieli wyłączności na kilka lat na kosmetyk, dlatego będą się w to "bawić" i wmawiać, że naturalne oleje wcale nie działają ;)
OdpowiedzUsuńPatenty na filtry ma tylko jeden koncern cała reszta babra się w tym co jest na rynku więc bardziej opłacalne byłoby jednak nalewać olei do butelek.
UsuńCiekawe rozważania, nigdy nie brałam tego w ten sposób, oleje są dobre ale na krótkie opalanie stopniowe .
OdpowiedzUsuńskoro ludzie i tka nie czytają etykiet to co by im szkodziło właśnie tak postępować? Jeszcze można by sobie na takim kosmetyku walnąć naklejkę 100% natury :)
UsuńJaka ja jestem zacofana i nie wpadłam na oleje do opalania. Zawsze myślałam, że filtry po coś w tych kremach są a tu proszę. Dla siebie i dziecka używam kremów z filtrami mineralnymi i za nic nie zrezygnuje bo mieszkamy na wsi i Młody lwią część dnia spędza na podwórku wiec 10000 razy bardziej wole posmarować niż zamykać 3.5 latka w domu.
OdpowiedzUsuńSroko mądry tekst.
Dobrze napisane!
OdpowiedzUsuńMatko ile razy można pisać (do Alergiczne dziecko) że każdy kosmetyk wprowadzany na rynek musi mieć certyfikaty bezpieczeństwa bez których nie można go używać.To prawda nie wszytki kosmetyki mają dobre składy, ale na miłość boską nie może być w nich substancji toksycznych czy rakotwórczych. Po sieci lata tysiące pseudo naukowych rozważań na temat tego co to nas w kosmetykach zabija! a prawie wszystkie to bzdety. A odnośnie filtrów, to kto więcej zarobi na modzie na eko, koncerny farmaceutyczne które potem wynajdą cudowne lekarstwo na czerniaka (nowotwór skóry) czy koncerny kosmetyczne które proponują produkty z filtrami? Prowadziłam w wakacje akcje "słońce bez czerniaka" i próbowałam uświadomić trochę osób że słońce to przede wszystkim wróg i trzeba się z nim obchodzić delikatnie, ale jak słyszę, że na oleje się opalają i bez okularów żeby nie dać zarobić firmą kosmetycznym to aż ręce opadają. Też uważam że na oleju to można smażyć kotlety nie skórę....ps chciałbym tu też wspomnieć że kosmetyki z filtrami nie blokują wytwarzania witaminy D w organizmie gdyż 1. Nie chronią skóry w 100% a 2. Potrzebna jest mała dawka promieniowania aby organizm wyprodukował tą witaminę. To tak na marginesie bo dużo osób uważa że jak się posmarują to natychmiast będą mieli niedobory witaminy.
OdpowiedzUsuńMatko ile można pisać, że każdy koncern jest nastawiony na zysk?! "każdy kosmetyk wprowadzany na rynek musi mieć certyfikaty bezpieczeństwa bez których nie można go używać" Serio?! Gdyby to była prawda to Sroka nie miałaby o czym pisać... Kosmetyki drogeryjne/apteczne toną w gównianym składzie, obojętnie czy mają certyfikat czy nie. Zamiast wylewać jad na Alergiczne dziecko sama trochę pomyśl. Piszesz: " nie może być w nich substancji toksycznych czy rakotwórczych" więc chyba nie czytasz bloga ze zrozumieniem... Rację masz z tym, że kosmetyki z filtrami nie chronią skóry w 100%, ale bzdurą jest, że potrzebna jest mała dawka promieniowania aby nasz organizm ją wyprodukował, no chyba, że na UM w Poznaniu oszukują studentów...
UsuńTak, tak, certyfikaty itp... To jak z lekami. Wytłumacz to matkom które zażywały Talidomid w ciąży jakiś czas temu
UsuńA co za różnica? W naszej szerokości geograficznej i tak trzeba suplementować wit D.
UsuńTakie już prawo dorosłego, że podejmuje decyzję czy posmarować dziecię filtrem czy nie. A dziecię będzie ponosić tego konsekwencje; wcześniej lub później.
A co z masłem shea?
OdpowiedzUsuńMożesz rozwinąć pytanie? Nie bardzo rozumiem o co chodzi?
UsuńPewnie chodzi o to czy masłem shea można zastapić filtry.
UsuńA o jakich badaniach mówisz? Odnośnie ochrony UVB. I możesz rozwinąć myśl, że tylko jedna firma ma patenty na filtry?
OdpowiedzUsuń