26 marca 2014

Spam fizyczny



Nic tak nie mnie wkurza jak ulotki, jak dręczyciele ulotkowi dzwoniący po kilka razy dziennie domofonem, żeby ich wpuścić
"dzień dobry, gazetka Kaufland się kłania!"  - no i co?
"otworzy pani mam ulotki do rozniesienie" - nie interesuje mnie to
"chciałem ulotki pizzy roznieść" - nie jadam
"gazetka Castoramy wita" - mam do w doopie, nie będę nic remontować

A potem otwieram skrzynkę i czytam:
- kredyty gotówkowe, bez żyrantów, bez wiedzy współmałżonka, tylko dla idiotów
- zapraszamy na pokaz magicznych garnków, dla każdej pary która zgłosi się o 12.42 i 50 s mamy w darze dmuchaną poduszkę i gwarantowane zaciągniecie kredytu
w wysokości 40 000zł
- kupie twoje mieszkanie - tylko gdzie ja będę wtedy mieszkać

Myślę nieustannie myślę co by tu zrobić, żeby życie im utrudnić.
Często udaję, że mam popsuty domofon i nie otwieram, często mówię w prost, że nie wpuszczę. Na hasło poczta zawsze mówię, że już była (bo wiem o której chodzi listonoszka) , byłam raz na spotkaniu z garnkami i lekko rozwaliłam im imprezę mówiąc, że w Biedronce za tydzień mają mieć te same granik za 59,99zł  nie było miło. Z pana od kredytów znajomy zrobił agencję towarzyską i rozniósł ulotki po mordowniach.

Pal licho już te gazetki reklamowe z marketów. Ja nie pójdę do sklepu bo pomarańcze 0,50groszt tańsze na kilogramie,  po jajka (bez GMO za to z z kurzych obozów koncentracyjnych) w promocji 30 w cenie 20 też nie, ale wiem, że wiele babci pójdzie bo to przecież wielka okazja.

Mnie wkurza to podawanie się za listonosza, te lichwiarskie pożyczki, to naciąganie nieświadomych niczego ludzi na kołdry z merynosów, poduszki ze złotego runa i samogotujące garnki. Nawet moja mam dała się naciągnąć parę lat temu na zakup żelazka.

Nie mniej wkurzą mnie cycate panny za wycieraczką samochodu, wypinające tyłki akurat na wysokości wzorku mojego dziecka. I bynajmniej nie chodzi o zazdrość, bo jakoś bycie glonojadem z wielkimi balonami nigdy nie należało do moich największych marzeń. Chodzi o zasadę, jak bym chciała popatrzeć na sztuczne cycki ocierające się o rurkę to sobie przecież taki kub bez problemu znajdę.

Wkurzają mnie na ulicy ulotkowicze, śmietnik jaki przez nich zostaje. Połowa ludzi biorących te ulotki "z litości" później wywala je zwyczajnie na ulice. Rozumiem, to wywalanie nie do koszta, to też z litości, żeby służby porządkowe miały co robić. Zawsze odmawiam wzięcia ulotki, zwyczajnie mówię - nie dziękuję i idę dalej.

Czy tylko mnie to wkurza? No powiedzcie, że nie jestem jedyna :)

60 komentarzy:

  1. o masakra ...u mnie przy najmiej nie dzwonią tylko w płocie zostawiają :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja teściowa uwielbia spotkania pierzyniaste i garncarskie:]. Nie wiem co w tym jest fajnego, ale chodzi namiętnie, pewnie to jakaś rozrywka. Co do reklam, ja w godzinach roznoszenia jestem akurat w pracy, poza tym domofon w naszej klatce nie działa wiec wchodzi kto chce, bez ograniczeń. Ja większości z gazetek nie przeglądam, no dobra czasem z lidla, albo z carrefoura, jednak zaraz lądują w koszu. Nie przeszkadzają mi te ulotki w skrzynce, a moze inaczej wkurzają mnie nieziemsko, ale kiedyś w ten sposób dorabiałam i obiecałam sobie, że nigdy ale to nigdy nie przejdę obojętnie obok ulotkarza, ani nie będę utyskiwać na ludzi roznoszących ulotki po blokach, bo wiem jaką gehennę przechodzą:-p. Nie jesteś jedyną osobą, która w ten sposób reaguje, to całkiem logiczne, ale wiedząc że ci roznosiciele muszą dostarczyć ulotki, potem są sprawdzani i rozliczani z tego czy roznieśli i ile mam do nich sentyment:-p. No na prawdę jest ciężko jak na 26 mieszkań w klatce połowy osób nie ma, większość Cię olewa i znajduje sie jena która wpuści i nie opierniczy przez domofon, albo przez okno. Albo gdy stoisz na ulicy w 35 stopniowym upale i chcesz rozdać tą głupią ulotkę, wyciągasz skonana ręka, a jakiś przechodzący ludź odburknie że nie chce, kolejny cie ominie, a ty musisz jakoś wyrobić normę i nie możesz wyrzucić ulotki do śmieci bo przyjdzie szefowa na kontrole i będzie sprawdzać kosze w promieniu 200 m czy przypadkiem nie chciałaś sobie ułatwić życia. Praca ulotkarza jest piekielnie parszywa i niewdzięczna. Już nawet babcie klozetowe są bardziej szanowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą.... Ja pamiętam, jak kiedyś znalazłam w skrzynce gazetkę z Kauflandu, wywaliłam ją do papierów (recykling, a co!) a następnego dnia dzwoni do moich drzwi niepozorny chłopaczek i nieśmiało pyta, czy wczoraj miałam w swojej skrzynce gazetkę z Kauflandu, bo on sprawdza, czy roznosiciele rzeczywiście roznoszą.... Mówie, że owszem miałam, a on na to - UWAGA - czy zgodzę się w takim razie podać swój numer telefonu, TO JUTRO ZADZWONI OSOBA, KTÓRA SPRAWDZA, CZY ON RZECZYWIŚCIE SPRAWDZIŁ....

      Usuń
    2. Ja nie przeczę, że praca ulotkarza jest ciężka, nie znaczy to jednak, że mnie ulotki nie wkurzają.

      Usuń
    3. Tak na prawdę to każdego wkurzają, gorzej maja tylko Ci, którzy posiadają sprawne domofony. A co do skrzynek reklamowych. Diana napisała o Kauflandzie, tam specyficznie roznosi się gazetki, do tego trzeba je dostarczyć wprost do konkretnej skrzynki ( personalnej), a nie do skrzynki reklamowej, takie wymagania odgórne. Bo potem chodzi dzieciak, albo nie dzieciak i wypytuje kto dostał, a kto nie. A logiczne jest, że jeśli dadzą do skrzynki zbiorczej to większość nawet nie spojrzy w jej stronę:-p
      I tak źle i tak nie dobrze. Myślę, że fajnie jest to rozwiązane na jednym ze Skoczowskich osiedli, skrzynki są umieszczone na zewnątrz pod daszkiem, zaraz koło drzwi wejściowych do bloku. Rozwiązanie idealne i dla ulotkarzy i dla nękanych mieszkańców.

      Usuń
  3. Ja wiem jak to jest po drugiej stronie i przymykam na to oko. Spam spamem, ale roznoszac te ulotki ktoś po prostu zarabia na życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą w 100%, ulotki po prostu segreguję. Ludzie zarabiają na chleb.

      Usuń
    2. Ludzie zarabiają na chleb, a lasy są bez potrzeby wycinane, żeby jakiś lichwiarz mógł opływać w luksusy. Ja wiem, że to nie wina ulotkarzy, ale nie zmieni to mojego podejścia do ulotek.

      Usuń
    3. To w takim razie zrób coś.. Narzekasz na to, że rozdają ulotki, to kłóć się z tymi co każą je roznosić. Książki czytasz, gazety, piszesz na kartce? To też z drzewa. Nie czytaj więc jak ci to przeszkadza.

      Usuń
    4. Wiola widzę, że uparłaś się jak przysłowiowy mróz na gówno. Jeżeli twoim zdaniem ulotka to to samo co książka to bardzo Ci współczuję

      Usuń
    5. Piszesz o drzewach a książka nie z drzewa ? Uparłam się bo zdanie że chcesz im utrudnić życie mnie dotknęło. Tak i to nie jest w porządku. Próbuje cie wyjaśnić ze ulotkarze mają gdzieś co ty im powiesz tylko pracodawca. Jak im dasz kasę to się odczepią ty nie dajesz także jest im obojętne gdzie dzwonią czy ktoś kto weźmie ulotkę skorzysta z oferty.

      Usuń
    6. Także jak ci to przeszkadza to coś zrób i nie narzekaj.

      Usuń
  4. podpisuję się obiema rękoma, na ulicy nigdy nie biorę, a ze skrzynki tony wyjmuję i zostawiam w wiatrołapie, które potem jakoś solidarnie z innymi sąsiadami wywalamy hurtowo do śmietnika, myślę, że zdecydowaną większość ludzi denerwują te ulotki. Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zawsze biorę ulotki...z litości...dorabiałam w taki sposób bedąc na studiach...co prawda trwało to niespełna 3 tyg ale co się nastałam to moje...:P
    Ale podawanie się za listonosza i same treści tych ulotek wkurzają mnie niemiłosiernie.

    OdpowiedzUsuń
  6. my w bloku mieszkalismy na parterze i myslałam ze będe zabijać za to ze ciagle dzwonią.... bo mi Gabi i Norba budzili .... ledwo uśpiłam i zaraz domofon i ryk obudzonego diecka bo jeszcze żeby krótko dzwonił nieeeeeeeeeeeeeee no musi katować ten dydek.... MUSI....
    Teraz po przeprowadzce mamy dość niski płot i 40kg owczarka :-) i żadnych ulotek :D heheh :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jesteś, zdecydowanie jestem z tobą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jesteś, zdecydowanie jestem z tobą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale to nie wina ulotkowiczów :( To tylko ich praca... Problem jest, ale nie obwiniajcie Bogu ducha winnych ludzi..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie pisze, że to wina ulotkowiczów? Ich winą jest kłamanie i podawanie się za listonosza, żeby ich puszczono.

      Usuń
  10. U mnie nie ma domofonu, więc co jakiś na wycieraczce kilka ulotek leży. Nie wkurzam się, bo nie jest to dla mnie jakoś uciążliwe. Ale notorycznie, dzień w dzień bym nie zniosła... Ludzi roznoszących rozumiem, ale jak są w porządku, takie ściemnianie, że listonosz - nie fajnie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja zawsze biorę ulotki od ulotkarzy. Tylko i wyłącznie dlatego, żeby im pomóc w wyrobieniu normy. Wiem, że to ich praca i muszą je komuś rozdać. Jednak najbardziej nie mogę pogodzić się z tym ile papieru się marnuje. Niestety ale prawda jest taka, że większości tych ulotek nie czytam i od razu lądują w koszu za rogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ulotek nikt nie czyta, albo czyta niewielka ilość ludzi

      Usuń
    2. Ja od razu wyrzucam. Mam tonę ulotek i mi to nigdy nie przeszkadzało. Wyrzucam i tyle. Wyrzucić ulotki, to nie jest ciężka praca.

      Usuń
  12. Ja rozumiem, że ich praca. Każdy musi jakoś zarabiać. Moje dzieciaki tez roznosiły ulotki. Ale na litość, są skrzynki na ulotki, co prawda nie wszędzie - bo moja spółdzielnia akurat zamontowała je za domofonem, czyli i tak muszą zadzwonić. Tylko dlaczego do mnie? Bo 4 piętro i nie zejdę ? Oprócz ulotek mam jeszcze czasem od 8 rano w sobotę "cebulę ziemniaki, jajka sprzedaję"...z powodu bliskości targowiska. Mnie szlag trafia a pies szaleje. Zastanawiam sie nad napisem przy domofonie "nie dzwonić z ulotkami", ale obawiam sie, że wywoła to odwrotny skutek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tuż to u nas też jest skrzynka na ulotki i to przed klatką. Kto będzie chciał to weźmie, ale nie on na klatkę wejśc musi i w skrzynkę wsadzić.

      Usuń
    2. Otóż to...

      Usuń
    3. Musi, każą to musi. Normalne. Wykonuje swoją pracę. A potem sprawdzają pracowników. Jak nie włoży to inny za niego będzie wkładał.

      Usuń
  13. Nie mam tego problemu bo po pierwsze na moje zadupie rzadko którzy ulotkowicze docierają a po drugie nawet jak dotrą to syn szczęśliwy bo uwielbia je przeglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój tato zamontował przed klatką taką półeczkę i tam wszystko zostawiają ulotkowicze, kto chce to sobie bierze. Ale co jeśli nie mieszkasz pod jednym dachem ze złotą rączką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest u nas taka skrzynka całkowicie ignorowana przez ludzi roznoszących ulotki :/

      Usuń
  15. Roznosiłam tak ulotki na studiach. I po prostu zarabiałam na życie. Ulotki wkurzają ale gdy było się po drugiej stronie,to łatwiej jest zrozumieć drugiego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fiuu a czy ty roznosząc ulotki rozumiałaś, że na przykład budzisz komuś dziecko z drzemki i robisz to już jako trzecia osoba?

      Usuń
    2. Wystarczy wyłączyć domofon. Da się. Ja tak robiłam..

      Usuń
    3. Nie po to mam domofon, żeby go wyłączyć. Rozumiem, że telefon też mam wyłączyć, żeby mnie telemarketery nie nękali.

      Usuń
    4. To Cię będą ulotkarze męczyć. Takie życie, ktoś męczy żeby zarobić :)

      Usuń
  16. My na skrzynce przyklejaliśmy różne hasła - nie skutkowały. Obecnie mamy paragraf na zaśmiecanie i info, że wezwiemy straż miejską, ale też średnio działa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie też trafia jak widzę masę ulotek w skrzynce i nie mogę odnaleźć listu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się wszyscy napracujecie, by znaleźć ten list. Pół dnia :)

      Usuń
  18. Ulotkarzom na ulicy grzecznie mówię "nie dziękuję" - bo wiem, że ją zaraz wyrzucę i szkoda mi papieru. Gazetki, ulotki itp ze skrzynki pocztowej przeglądam i składam na makulaturę. Na szczęście nikt nie dzwoni domofonem bo to naprawdę mogłoby mnie wyprowadzać z równowagi. Pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  19. oj nieczuli jesteście, przecież ci ludzie po prostu zarabiają roznoszeniem lub rozdawaniem ulotek,nie obchodzi ich co na takiej ulotce jest to grosz lub trzy za sztukę, dajcie im pracować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenko, mnie też nie obchodzi co on roznosi, jak usypiam dziecko chcę mieć spokój. I nie tyle mam nerwy na ulotkarzy co firmy które to robią.

      Usuń
    2. Nie masz nerwów na ulotkarzy, a piszesz w poście, że chcesz im utrudnić życie. Coś tu się nie zgadza..

      Usuń
    3. Wiola jak nie umiesz czytać to nie czytaj

      Usuń
    4. "Myślę nieustannie myślę co by tu zrobić, żeby życie im utrudnić." Tak napisałaś więc teraz się nie wykręcaj .

      Usuń
  20. Oj to się nie popisałaś .. Ten post Ci się nie udał !
    Ja się z tym nie zgodzę ! to jest ich praca i jak ty ich nie wpuścisz, to ktoś inny ich wpuści. Można wziąć, a przecież korzystać nie musisz, możesz wyrzucić. Denerwowało mnie, gdy pracowałam na ulotkach, a ktoś mówił w d*** sobie wsadź.. co za znieczulica !!! Dajcie zarobić ! Weź się za porządną robotę. To mi załatw jak taki mądry jesteś !!! W zimę, w mróz !!! myślicie, że tak fajnie chodzić i marznąć? To nie jest hobby, to praca. Opisałam to na swoim blogu http://czekamynacud.blog.pl/2014/02/20/ulotkarze/
    Wejdź i przeczytaj jaka jest prawda, o ludziach którzy nas wymyślają i że ulotkarz taż człowiek !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiolu, nie wyszedł bo co? Bo roznosiłaś ulotki i ciężko Ci było i oczywiście mam to zrozumieć? Ty rozumiałaś, że budzisz czyjeś dziecko jak kolejna dzwoniąca do drzwi?
      Generalnie nie mam nic przeciwko tym co ulotki roznoszą jak piszesz ich praca, mnie wkurza marnowanie całej masy papieru na bzdury, których nikt nie czyta, która śmieci i która powoduje wycinkę lasu.
      A tak poza tym to każda praca jest ciężka jak się jest właśnie po tej drugiej stronie.

      Usuń
    2. Papier, papier. Nic z tym nie zrobisz. Papier był, jest i będzie, a z praca ciężko. Można być wyrozumiałym i wziąć tą ulotkę dla świętego spokoju.
      Praca jest ciężka bo są taki tłumoki, co obrażają ludzi i ludzie którzy nie rozumieją, że oni musza roznosić, a ty nie musisz czytać ulotek, możesz wyrzucić. Branie ulotek nie jest równoznaczne z tym, że musisz coś kupić, czy wziąć kredyt. Można pomóc człowiekowi jak się chcę. Ale jak ktoś tego nie rozumie i nie poznał tego na własnej skórze co to znaczy, chodzenie po mrozie, śniegu i wietrze, to nie zrozumie nigdy. Tak, to jest ciężka praca, chodzisz, zarabiasz, a ktoś na ciebie patrzy jak na trędowatego..Ludzie tak zarabiają, to nie ich wina, że ktoś wycina drzewa. Nie piszesz na kartkach? Za przeproszeniem, nie podcierasz się? :) Nie unikniesz papieru, a za to możesz pomóc osobom, którzy pracują. Ja zawsze biorę ulotki i zaraz wyrzucam, albo zbieram do torebki i jak mi się przypomni to wyrzucę.. to nic nie kosztuje ! A tekst że myślisz jak utrudnić życie, to już przesada. Chcesz utrudnić życie człowiekowi, który próbuje zarobić. Fajnie. Chcesz coś zrobić? Zrób protest przeciwko tym firmom, to zrobisz właścicielom na złość. Bo to, że nie wpuścisz kogoś do klatki itp nie zrobisz na złość dyrektorowi, tylko pracownikowi.

      Usuń
    3. Praca ciężka, praca ciężka - no taka praca i nic z tym nie zrobisz. Tak chcę utrudnić życie człowiekowi, który utrudnia życie mi. Jest skrzynka przed klatką może zostawić tam ulotki - nie musi kłamać, że poczta, kurier itp...

      A te ciężkie warunki. Górnicy też mają ciężko, lecisz z łopatą im pomóc? Zmieniasz baseny chorym jak jesteś w szpitalu, żeby pomóc salowej? Kupujesz chińskie zabawki, żeby pomóc chińskim dzieciom? Nie kupujesz produktów w sklepie które nie mają oznaczenia Fair Trade?

      Usuń
    4. Teraz piszemy o tej pracy i nie wywracaj kota ogonem. Jak cię denerwuje poranne dzwonienie domofonami to wyłącz domofon i po problemie. Nie rozumiesz że Ci ludzie pracują? Daj im normalna prace to przestaną. Oni będą to robić i nic z tym nie zrobisz. A do skrzynek musza wrzucać bo potem to ktoś sprawdza, jak nie wrzuci to go wyleją i będzie ktoś inny za niego. Proste jak drut. Wykonują prace a czasem trzeba się uciec do kłamstewka by ktoś otworzył bo na każdym kroku ulotkarzy pilnują. taka praca. Widać nie umiesz tego uszanować. Oby takich ludzi mniej którzy tego nie rozumieją. Chwała tym którzy podchodzą i chcą sami pomóc. pogadają. Potem wyrzuca ulotki ale potrafią.. chcą.

      Usuń
    5. A jak tak już piszesz o innych zawodach. Nie pomagam ale i nie utrudniam. Nie utrudniam i nie utrudniałam i nie będę utrudniać, bo szanuje każdą pracę !

      Usuń
    6. No widzisz Wiolu podchodzisz do tego emocjonalnie bo pracowałaś przy tym i każdy, kto tego nie rozumie, jest chamem, świnią i nie szanuje innych wszak oni tylko pracują na chleb. Dla mnie branie ulotek których nie potrzebuje to nie szanowanie cudzej pracy, to wysyłanie komuś sygnału, że mnie to interesuje - co oczywiście prawdą nie jest.
      Ulotki na klatce przysparzają pracy Pani która sprząta na klatce - rozumiem, że to też mam poszanować, że dzięki temu ma pracę i zamiast dwóch godzin, pracuje dwie i pół.
      A co do pomocy, to pomagasz bo bierzesz ulotki, a reszcie nie pomagasz bo nie robisz nic.

      Usuń
    7. Nie mówię że ktoś jest chamem. Ale jak ty byś pracowała mówiłabyś inaczej. Ich nie obchodzi że drzewa wycinają tylko czy starczy im do pensji. Ciekawe, czy by cię drzewa obchodziły jak byś na chleb nie miała. A co ty robisz z tymi ulotkami i czy skorzystasz z tego to mają gdzieś. I czy chcecie tego czy nie, wkładali, wkładają i będą wkładać ulotki do skrzynek, czy rozdawać na ulicy. Widzę że się nie dogadamy, bo nie wiesz co to za praca.
      Nie pomagam ale szanuje i nie neguje tego co kto robi. Sprzątaczce nie raz pomogłam coś przenieść, wnieść i pogadałam, pożartowałam. To co mogłam to zrobiłam. Wiadomo każdemu nie pomogę ale szanuje i nie myślę jak im to utrudnić. Trzeba tylko zrozumieć że ich praca to tylko praca, nic ich nie interesuje co poza tym się dzieje i co potem ludzie z tym zrobią

      Usuń
    8. Te hasełka jakbyś popracowała to byś inaczej mówił wsadź między bajki. A to, że czujesz się wielce pokrzywdzona bo roznosiłaś ulotki i ludzie patrzyli na Ciebie wilkiem ty tylko i wyłącznie twoja sprawa. Taką prace miałaś to był twój wybór. Ja też chcę mieć wybór i nie życzę sobie ulotek w mojej skrzynce POCZTOWEJ - tak ona jest na pocztę, a nie na ulotki.

      Usuń
    9. Nie tylko ja co pracowałam tak myślę. A ulotki i tak będą ci wkładać czy tego będziesz chciała czy nie

      Usuń
    10. Nie wsadzam między bajki bo tak jest ty byś chciała by w pracy Ci utrudniano ? wątpię

      Usuń
  21. Nie jesteś jedyna. Kolejnym powodem dla, którego nie lubię spamu fizycznego jest fakt, że dwa razy przez to zostawiałam klucze w skrzynce :/ U mnie na klatce kilka metrów od skrzynek jest kosz na ulotki. Często więc otwieram skrzynkę wyciągam plik makulatury, zostawiam klucz wiszący w skrzynce i idę przebrać nad tymże koszem makulaturę w poszukiwaniu sensownej korespondencji. W tym momencie moje dziecko wymyśla np. odwiedziny u sąsiadów i biegnę za nim zostawiając klucze w skrzynce... Niestety klucze do skrzynki mam przypięte do kluczy od mieszkania. Dzięki temu potencjalny złodziej dobrze wie, do którego mieszkania udać się z tymi kluczami. Raz przyniosła mi je sąsiadka, drugi? Niestety trafiły w ręce kogoś, kto rozstać się z nimi nie chciał :/ musiałam na biegu wymienić zamki.

    OdpowiedzUsuń
  22. Reklamy w skrzynkach swoją drogą, ja mam regularnie białe zaklejone koperty bez znaczków , adresat"szanowni państwo", a w środku list pisany ręcznie od świadków jechowy, o tym jak znaleźć szczęście w zyciu i jaką drogą mam podąrzać :D

    OdpowiedzUsuń
  23. No to ja też napiszę o moich "doświadczeniach". Podoba mi się, że np młodzie nie wyciągają ręki daj tylko zarabiają - plus. Na ulicy biorę ulotkę. Jeśli chodzi o wkładanie do skrzynek mam inne zdanie. Może dla wyjaśnienia napiszę, że mieszkałam a klatce a moje mieszkanie miało nr 1. Kiedy byłam na macierzyńskim to jak się domyślacie byłam w domu, ilość domofonowych bzyków wyprowadzał mnie z równowagi, ale to nie wszystko. Prosiłam jasno o włożenie do skrzynki reklamowej, oczywiście tak tak, a potem wpychali do skrzynek. Nie mówię o ilości kłamstw typu "listonosz", więc brutalnie pytałam a na jakie nazwisko pan przyniósł list. Szczytem wszystkiego było kiedy przykleiłam na skrzynce naklejkę, że nie chce ulotek to gość jakiś wrzucił mi skrawek papieru na którym napisał "list", nie muszę Wam pisać co w nim było stek bluzg na mój temat, że jak ja śmiem zabraniać mu wrzucać do skrzynki no i inne cudne epitety. Po wyprowadzce pod miasto, gazetki reklamowe czasem się zdarzają i bardzo bardzo sporadycznie jakieś ulotki - ufff

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja te łatwopalne bardzo chętnie zgarniam. Na działce sobie ekologiczną rozpałkę gromadzę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz
Jeżeli podajesz skład kosmetyku podaj jego nazwę i producenta
Analizuję TYLKO kosmetyki dla kobiet w ciąży i dzieci
Zanim zadasz pytanie sprawdź czy ktoś już o to nie pytał, używaj również wyszukiwarki blogowej.

Przycisk Whatsapp działa tylko na urządzeniach mobilnych

Wpisz słowo i wciśnij enter, żeby wyszukać